Tak, to coś, co można zobaczyć po wejściu na bloga, to własnej roboty nagłówek (taki zdechły, ale co tam)!!! Jestem podekscytowana, bo pierwszy raz w życiu udało mi się zrobić coś, co chociaż PRZYPOMINA nagłówek. Poprawki jeszcze będą, wiadomka, ale na razie mamy toooo i ojeju, post nierozgarnięty, bo sama nie wiem o czym piszę i po co...
Ok, ok, ok. Do rzeczy. Mam nadzieję, że to coś choć trochę się podoba, że jest beznadziejne to ja wiem. Do tamtego byłam przyzwyczajona i z moją neofobią raczej do nowego szybko się nie przyzwyczaję. Nothing Can Happen - najprawdopodobniej jutro, jak się uda.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz